Detective Comics. Rycerz z Arkham. Tom 2

W 2015 roku ukazała się gra „Batman: Arkham Knight”, która wprowadziła do świata Batmana nową postać – Arkham Knight. Koncepcja była świetna, a gra niesamowita, choć towarzyszyło jej mnóstwo problemów o czym świadczyło wycofanie tytułu na jakiś czas ze sprzedaży po premierze. Po 5 latach Peter Tomasi odważył się wprowadzić Arkham Knighta do komiksowego uniwersum. Czy był to właściwy zabieg?

„Rycerz z Arkham” zaczyna się od zeszytówki, którą mogliśmy przeczytać w „Detective Comics #1000”. Dobrym zabiegiem było rozpoczęcie tomu od tej krótkiej historii ponieważ zbudowało to odpowiedni, tajemniczy nastrój pojawieniem się nowej twarzy w Gotham. Start głównej części jest świetny. Gotham zostaje zalane trupami różnych gatunków nietoperzy, znikąd pojawia się zakon rycerzy wraz z tytułowym Arkhamem chcąc wykopać Batmana z Gotham i zająć jego miejsce. Starcia są widowiskowe i emocjonujące, choć z drugiej strony bezsensowne jeżeli mamy uwierzyć, że kilkoro ludzi z tarczami i łukami radzi sobie lepiej niż doświadczone GCPD z bronią palną (tak, tak, komiks, dobra).

Tomasi początkowo świetnie prowadzi wątek Arkhama. Czuć, że jest to przeciwnik z głową na karku i stanowiący nie lada wyzwanie dla Nietoperza. Niestety czar pryska po ledwo dwóch numerach. Historia przyspiesza niesamowicie i od tak wszystko zaczyna się wyjaśniać. Bez większego polotu Arkham ujawnia swoją tożsamość, po chwili Batman wie gdzie szukać przeciwnika, za moment jak kawa na ławę wyłożona jest nieprzekonująca geneza wraz z kulającym motywem, błyskawicznie przechodzimy do finalnego starcia, gdzie Batman zdobywa drastyczną przewagę choć dwa numery wcześniej dostał taki wpierdziel, że ledwo stał o własnych nogach. Uważam, że Tomasi nie poradził sobie z wprowadzeniem Arkham. Historia była na prawdę dobra do momentu odkrywania kart. Ujawnianie co kolejnych szczegółów działało niekorzystnie na historię, a zebranie do kupy wszystkich informacji o tytułowym przeciwniku było gwoździem do trumny. Tomasi zupełnie zmienił koncepcję Arkham Knighta znaną nam z 2015r. Może znajdą się fani tego pomysłu. Niestety nie dołączę do tego grona.

Poza główną historią znalazło się tu miejsce na „Detective Comcis Annual #2”. Jednozeszytówka odkopująca sprawę sprzed lat. W Gotham pojawia się niejaki Reaper kierujący się dość brutalnymi metodami walki z przestępczością. Bardzo krótka historia, której klimat i scenariusz bardziej podpasował mi od głównego dania.

Nad stroną graficzną pracowali Brad Walker oraz Dough Kahnke. Obydwaj artyści poradzili sobie z rysunkami gwarantując nam masę dynamicznych i dopracowanych kadrów. O ile „Rycerz z Arkham” nie powala od strony fabularnej, o tyle nie mam żadnych uwag od strony graficznej.

„Rycerz z Arkham” nie jest dobrym wprowadzeniem Arkham Knight do komiksowego świata Batmana. Historia zaczyna się nieźle i trzyma poziom do momentu ujawniania konkretów. Im więcej detali, tym robi się tylko gorzej. Tomasi poświęcił zbyt duża uwagę na błyskawicznym wprowadzeniu nowego łotra do galerii wrogów Batmana zamiast rozciągnąć historię skupiając się na dodatkowych kwestiach (niektóre motywy nie zostały wyjaśnione). Zły odbiór komiksu z mojej strony może leżeć po dość krótkim rozpisaniu całości, a może w oczekiwaniu na koncepcję bliższej z „Batman: Arkham Knight”? Chętnie poznałbym opinię czytelników nie mających styczności z Arkham Knightem z 2015r, choć nie wydaje mi się, żeby historia Tomasiego odbiła się głośniejszym echem w sieci.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Komiks możecie nabyć w internetowym sklepie Egmontu.