Bohaterowie i Złoczyńcy DC tom 5: Co się stało z Krzyżowcem w Pelerynie? I inne opowieści o Batmanie

Piąty tom kolekcji „DC Bohaterowie i Złoczyńcy” od Hachette. Kolejne powielenie w kolekcji z tomami od wydawnictwa Egmont, który nie powinien umknąć Waszej uwadze, jeżeli przegapiliście wcześniejszą możliwość jego nabycia. Dlaczego? O tym poniżej.

Były takie czasie, że wydawnictwo robiło konkretniejsze zmiany w świecie DC kończąc pewne epoki. Jedną z takich zmian była „śmierć Batmana” poprzedzona pozycją „ostatnia”. Supermanowi jako pierwszemu przypadła taka historia, kolejnym był Batman. Projekt trafił w ręce uzdolnionego Neila Gaimana, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Taką mam przynajmniej nadzieję.

Neil Gaiman podszedł nieszablonowo do ostatniej historii o Batmanie. Urządził mu pogrzeb, na który przybyli wszyscy „bliscy” Batmanowi, niekoniecznie dobrze mu życzący. Goście zebrali się w jednym miejscu, uhonorowali jego pochówek, w międzyczasie wygłaszając mowy pożegnalne na specjalnej mównicy. Ci mniej skwapliwi goście wspominali go między sobą, nie gardzili pysznym cateringiem. Absurdalny pomysł, który mnie kupił. Występujący goście wpisali się w niecodzienną konwencję owianą delikatną, surrealistyczną otoczką. Sporo niezręcznych, niezapomnianych momentów doskonale ujętych przez Andy’ego Kubera. Panowie stworzyli komiks ładujący mnie masą pozytywnej energii, do którego źródełka chcę jeszcze wrócić.

Nieco gorzej prezentują się tytułowe „Inne opowieści”. Mamy karykaturalny urywek z „Batman Czarno Biały”, który mija się z powagą czy typowym podejściem do relacji Batman-Joker. Pojawiła się też historia przybliżające złowrogów Batmana. Moją ulubioną historią jest wątek z Poison Ivy w ciekawy sposób interpretujący jej zdolności i zgłębiający profil psychologiczny.

Wydanie Hachette w większości zawiera materiał wydany lata temu przez Egmonta. Są pewne różnice: standardowa przedmowa i posłowie – masa fajnych informacji uchylająca kulisy angażu Gaimana w projekt (ciekawsza była geneza jego zajawki na komiksy). Poprzednio chwaliłem dodatkową zawartość kolekcji Hachette, i tu nie jest inaczej. Ponownie kawał dobrej roboty. Prócz tego Hachette dodało historię „Śmiertelna Glina” od Alana Moore’a, która nie pojawiła się w wydaniu Egmonta. Dodatkową historię podsumuję dwoma słowami – nazwisko zobowiązuje.

Do kolekcji Hachette podchodzą wybiórczo. Poprawka. Do każdej komiksowej kolekcji podchodzą wybiórczo. Dla piątego numeru zrobiłem TEN wyjątek i zatrzymałem go u siebie. Byłem pewny decyzji zanim sięgnąłem po komiks. Lektura tylko przekonała mnie, że miałem słuszne założenie. Gaiman zobowiązuje. Warto kupić za tę kwotę komika do domowej biblioteczki, której od Egmonta już nie dostaniecie, ponieważ premiera była hoho dawno temu.

Dziękujemy Hachette za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Więcej informacji o kolekcji znajdziecie na ich oficjalnej stronie.