Bohaterowie i Złoczyńcy DC tom 7: Nieskończony Kryzys Projekt OMAC

Siódmy tom z kolei jest drugą pozycją wprowadzającą całkowitą nowość na polski rynek komiksowy. „Projekt Omac”, tie-in do „Nieskończony Kryzys”, jest całkowitą świeżynką uzupełniającą event wydany u nas parę lat temu przez wydawnictwo Egmont. Czy warto sięgnąć po niego?

Mało jest tie-inów, przynajmniej w ostatnich latach, które rozwijają wątki poboczne do tego stopnia, że można by z tego ukroić i wyetykietować osobne wydarzenie. Organizacja „Szach i mat” wykorzystuje technologię Batmana (Oko jeden), żeby rozwinąć jej możliwości. Tworzą siatkę androidów OMAC spełniających każdy ich rozkaz. Technologia o tyle niebezpieczna, że wyprzedza każde zasoby Ligi i reszty o lata świetlne. Bohaterowie są w czarnej dupie, nie wiedzą co się święci poza jedną osobą. Na trop wpada Blue Beetle. Genialny miliardem nie ma łatwo, ponieważ Liga jest rozbita wewnętrznie, okazując sobie wzajemny brak zaufania. Żuczek ma kilku sojuszników, nie potrzeba do tego palców jednej ręki, żeby wszystkich zliczyć. Niestety nie każdy traktuje go na tyle poważnie, żeby zaoferować sensowne wsparcie.

„Projekt OMAC” był moją pierwszą konkretniejszą stycznością z bratem Oko Jeden i armią droidów. Dotychczas słyszałem o nich, widziałem na pojedynczych kadrach, ale nigdy nie wgryzałem się w historie z nimi. Temat zupełnie nie grzał mnie do tego stopnia. Nie żałuję, że teraz zrobiłem wyjątek. „Projekt OMAC” jest bardzo dobrze napisanym detektywistycznym thrillerem ze stopniowo budowanym napięciem. Regularnie narzekam, że brakuje mi detektywistycznych spraw z Batmanem, a tutaj dostałem to. No dobra, nie do końca, ponieważ smykałkę detektywa przejmuje Blue Beetle, delikatnie wspierany przez swojego kumpla Boster Golda. Duet fajnie się uzupełnia, elementy układanki są sensownie odkrywane, fakty łączone przez „detektywa” w przemyślany sposób. Rucka z głową manipuluje faktami wyprowadzając w pole nie tylko bohaterów komiksu, ale i czytelnika. Kilkukrotnie głowiłem się nad pewnymi faktami, układając własne przemyślenia, po czym łapałem się, że scenarzysta po prostu się mną bawił. Płyną z tego same plusy, ponieważ nie jest to kolejna przewidywalna do rozpaczy pozycja.

Nie musicie znać głównego dania, żeby podejść do deseru. Choć siódmy tom kolekcji „DC Bohaterowie i Złoczyńcy” jest tie-inem do „Nieskończony Kryzys”, to całkowicie się broni jako samodzielna pozycja. Pewnie, znajomość głównego wydarzenia rozjaśni Wam parę faktów, choćby napiętą sytuację w Lidze. Jednak nie jest to na tyle niezbędne, żeby czytelnik nie ogarniał o co chodzi. Jestem tego najlepszym przykładem. Z bólem się przyznaję, ale kompletnie nie pamiętam przebiegu „Nieskończonego Kryzysu”. Wydawnictwo wyprodukowało tyle Kryzysów przeplatanych innymi wydarzeniami ogromnej skali, że zwyczajnie mylą mi się one, o części totalnie nie pamiętająm. Skaza na duszy fana DC, no ale tak wyszło.

Czy muszę kolejny raz chwalić zawartość dodatkową? Hachette kolejny raz wywiązało się z zadania dostarczając konkretne posłowie opisujące całe tło powstawania komiksu i wydarzeń w tamtym czasie. Przedsłowie również spełnia swoje zadanie. Prawdopodobnie będzie to stały element kolekcji na wysokim poziomie. Super.

Mało jest tie-inów, przynajmniej tych mi znanych, które warto przeczytać z różnych względów. Do wąskiego grona wyjątków zalicza się „Projekt OMAC”, który jest bardzo, ale to bardzo dobrą detektywistyczną zagwozdką wciąganą na raz. Niebanalny i nieprzewidywalny scenariusz, gdzie główną rolę nie odkrywają ikoniczni bohaterowie (a to nowość!). Pokuszę się na stwierdzenie „pozycja obowiązkowa”, ponieważ rozwija ona dosyć istotny element w świecie DC mieszający konkretniej swego czasu. Komiks docenią również fani Wonder Woman Rucki, który robi wstęp do pamiętnego konfliktu na linii Diana-Clark-Maxwell Lord.

Dziękujemy Hachette za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Więcej informacji o kolekcji znajdziecie na ich oficjalnej stronie.