Bohaterowie i Złoczyńcy DC tom 8: Aquaman: Z głębin

Kolejny tom kolekcji „DC Bohaterowie i Złoczyńcy” Hachette. Pozycja dla mnie sentymentalna, ponieważ „Aquaman” z New52 był jedną z moich pierwszy serii, którymi wkraczałem w komiksowy świat superbohaterów. Seria, która nakręciła mnie na ten hobbystyczny skrawek, zarazem przekonując do bohatera znanego mi spod szyldu „he he gość gada z rybami, beka, nie?”.

Arthur prowadzi spokojne życie u boku Mery. Oboje mieszkają na powierzchni, trzymając się od Atlantydy z daleka. Arthur próbuje udzielać się heroicznie w okolicy. Choć czyny są dobre, motywacje jeszcze lepsze, społeczeństwo i tak drwi z jego postaci. Sytuacja zmienia się, kiedy z głębin wynurzają się bestie łaknąc ludzkiego mięska. Wtedy gość od rybek nie jest już obiektem drwin i żarcików, tylko polegają na jego trójzębie i ukochanej.

Od jakiego komiksu zacząć poznawać Aquamana? Choćby od tego. Geoff Johns zdefiniował bohatera na nowo, bazując na wielu faktach znanych sprzed lat. Pierwszy tom przytacza najważniejsze fakty z życia bohatera, jak i najważniejsze osoby z jego życia. W trakcie pierwszego tomu poznajemy go „całego”. Fabularnie jest to sensownie ujęte, podobnie z zagrożeniem, które jest większości znane z filmu „Aquaman” z 2018 roku. Skłonię się do powiedzenia, że komiksowe zagrożenie jest lepiej przedstawione – od strony faktycznego zagrożenia, jak i motywacji.

Arthur jest sympatycznym gościem, twardym kiedy trzeba. Dobrze patrzy mu z oczu, czynami udowadnia, że złote ma serce. Jednak sympatię zdobyła Mera. Prawdziwa dama u boku z charakterkiem. Osobowość Mery fajnie kontrastuje z powierzchnią, będąc w tym naturalna i urocza. Prowadzi to do fajnych interakcji z lokalną społecznością. Psi towarzysz u boku najlepszą tego „konsekwencją”.

Wielkie „nie” dla Johnsona za żarciki sytuacyjne. Autor obrał za cel zerwanie łatki „humorystycznej” z postaci. Przykładem tego są przytaczane „klasyczne” teksty/sytuacje, kwitowane przez głównego bohatera lub innych adwersarzy. No spoko, raz czy dwa miałoby to sens, ale nie rzucane tak często. W większości sytuacji było to nadużywane i wplatane bezsensownie. Wywoływało irytację zamiast pozytywne odczucia. Sprawdza się tu powiedzenia – co za dużo to nie zdrowo.

Rysunkowo jest WOW. Serio. „Z głębin” był dla mnie dowodem lata temu, że komiksy mogą być zajebiste scenariuszowo i rysunkowo. Reis i Prado wykonali kawał mega roboty dostarczając iście efekciarskie rysunki dopracowane w szczegółach. Efekt nie byłby aż taki, gdyby nie kapitalnie dopasowana warstwa kolorystyczna. No jest czym się zachwycać. Musicie zobaczyć to sami.

Materiały dodatkowe sprawdzają się jak w poprzednich tomach kolekcji. Duża porcja dawki informacji przybliżające kulisy powstawanie komiksu (serii) czy przemyśleń autorów. Polecam.

Polecam również 8 tom kolekcji. Warto mieć go na swojej półce. Nie wiem, czy kiedykolwiek wydawnictwo Egmont spełni moje marzenia o wydaniu pełnej serii „Aquamana” z New52. Do tego czasu starczyć musi to. Na wagę złota przy nikłej ilości komiksów z Aquamanem w polskim wydaniu.

Dziękujemy Hachette za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Więcej informacji o kolekcji znajdziecie na ich oficjalnej stronie.