Batman Incorporated #3
Za nami 3 numer serii. Czas na małe podsumowanie.
Streszczenie komiksu:
Ghost-Maker dotarł do dr. Lonarda z ranną Skyspider. Ledwo przytomny doktor bierze się za leczenie ran. W tym czasie przybywa Chiński Batman, który ma pilnować pacjenta i dać znać szefowi jak tylko się przebudzi. W międzyczasie Phantom-One, zabijający trenerów Ghost-Makera, zabiera Clownhunter na lotnisko. W trakcie podróży opowiada mu swoją historię:
Ghost-Maker sprzątnął rodziców Kaspera Nordlunda, Mr. Menace i Mrs Menace, kiedy był małym chłopcem. Umierająca kobieta wyszeptała Ghost-Makerowi, że ma syna. Ruszyło to jego sumienie. Postanowił zabrać chłopca i zapewnić mu wychowanie, po swojemu. Latami trenował go fizycznie, w obeznaniu sztukami walki, czy etykiety zachowania. Sensei nie wierzył w swojego ucznia. Cały czas odstawał od niego. Nie przeszkodziło to jednak, aby zaczął zabierać go na misje, gdzie pomocnik nabierał praktycznych umiejętności. W trakcie jednej z nich chłopak został ciężko ranny podczas wybuchu. Spadające części budynku przygniotły go. Ghost-Maker zostawił go na pastwę śmierci, nie udzielając żadnej pomocy. Phantom-One jakoś wrócił do życia (lub się uratował, kto wie) i postanowił wybić nauczycieli swojego mistrza. Zaproponował Clownhunterowi, aby dołączył do jego vendetty.
W międzyczasie bohaterowie zasilający tytułową drużyną zaczęli powątpiewać w swojego szefa. Część z nich zgaduje się na otwarty bunt.
Wrażenia z komiksu:
Kurczę, lubię tę serię. Intryga nabiera fajnego rozmachu. Zwroty akcji mają swój punkt odniesienia, dzięki czemu akcja nie jest przekombinowana czy naciągana. Motyw Phantome-One oklepany i mało oryginalny. Jednak nie wpłynęło to na moje wrażenia. Tym bardziej, że retrospekcje ukazały Ghost-Makera ze złej strony, jako kawał chu**, co jest fajnym punktem odniesienia ku jego przemianie. Coś wydaje mi się, że geneza jest jednak lekko zmanipulowana. Bawet Clownhunter zwrócił uwagę, że Phantome-One ma się całkiem dobrze – tu kłania się brak ujawnienia jak sobie chłopak poradził, przecież był umierający, a tu kopytkuje sobie w pełni zdrowia.
Najsłabszym elementem serii jest przedstawienie „Batmanów”. Jest ich dużo, bardzo dużo. Większość z nich wydaje mi się nudna, a autor nie poświęca im żadnej uwagi, żeby choć trochę ich ubarwić. Nie płaczę z tego powodu, ponieważ seria eksploruje Ghost-Makera, którego uwielbiam. Tylko… tytuł serii brzmi „Batman Incorporated”, więc aż obowiązkowe jest poszerzenie charakterów członków ekipy zamiast wypełniać nimi wyłącznie kadry…


