Shazam. Gniew Bogów – Opinia

„Shazam” z 2019 roku został dobrze odebrany przez widzów i recenzentów. Również przez nas, dlatego tym chętniej wybraliśmy się do kin na kontynuację. Szkoda, że oczekiwań i entuzjazmu nie podzielało Warner Bros, które ledwie widocznym marketingiem dał znać jak ważny jest to dla nich projekt. Czy była to oznaka jakości filmu? Na szczęście nie.

Shazam. Gniew Bogów” zaczyna się kilkuletnim przeskokiem czasowym w porównaniu do poprzedniej części. Przeskok, w trakcie którego nasi bohaterowie wyrobili opinię publiczną na swój temat. Niestety nienajlepszą, ponieważ lokalna społeczność postrzega ich jako ambitną ekipą przegrywów – starają się jak mogą, coś im wyjdzie, ale przy okazji zepsują. Potwierdzeniem słów jest pierwsza akcja na moście. Ratują ludzi, ładnie i pięknie, ale most zaliczył wielkie „plusk”.

Przeskok czasowy był dobrym pomysłem z dwóch powodów. Pierwszym jest wytłumaczenie wieku dziecięcych wersji bohaterów, a raczej prawie dorosłych (właściwie Mary jest już dorosła). Drugim było ominięcie genezy, elementy nabywania doświadczenia, dzięki czemu szybciej widzimy ich we właściwej akcji. Twórcy obrali właściwe ton historii pokazujący, że w ciele dorosłych kryją się niedojrzali bohaterowie, który mają problem z wyborem priorytetów np. Darla w pierwszej chwili ratuje kotki, potem ich właścicielki, kiedy Mary w parę sekund ratuje kilkadziesiąt osób bez chwili namysłu.

Poprzedni film poradził sobie z podkreśleniem różnic pomiędzy bohaterami. Mam wrażenie, że w dwójce udało się ot lepiej zrobić. Billy poszukuje swojego „ja”, stoi przed obawami wynikającymi z wejścia w dorosłe życie. Mary ma za sobą pierwsze kroki dorosłości i próbuje usamodzielnić się. Freddy dalej korzysta z uroków życia superbohaterskiego, wręcz garściami z niego wybiera, natomiast Darla żyje kotkami i kucykami, w międzyczasie osładzając życie rodzeństwu wkładając im do kieszeń skittelsy. Ilość bohaterów stanowiła wyzwanie i tu producenci nie poradzili sobie. Odbiło się to na Pedro i Eugene, których cały czas jest za mało – Eugene w wersji dorosłej nawet nie wypowiada jednego dialogu, kiepsko.

Ważnym elementem filmu jest motyw rodzinny. Po bohaterach czuć prawdziwą chemię i więź między nimi, która ma lepsze i gorsze momenty w trakcie przygód. Nawet najgorsze moment zacieśniają między nimi więź, prowadząc niejednokrotnie do wyciskania z widza emocji. Pod koniec filmu zwilżyły mi się oczy (nawet kilka raz) na przewidywalnych scenach – to tylko pokazuje jak dobrze zostało to wykonane.

Humor w filmie nie trafiał w moje gusta. Nie martwi mnie to, ponieważ nawet takim humorem udało się zadbać o naturalny luz w filmie, który cenię bardziej. Żarty opierały się w większości na popkulturowych i mitologicznych odniesieniach, co nie tylko było wyjątkowe w swojej formie, ale pasowało do klimatu filmu i czasów. Odniesienia sprawiły nam sporo radości, kiedy z Kingą wymienialiśmy się spostrzeżeniami typu „Hej! Kojarzę to!” lub „Hej! Poznajesz to?!”.

CGI nie było sobie równe. Pewne sceny i maszkary zostały wykonane w najwyższej staranności np. smok cór Atlasa. Inne fragmenty zostały zrobione po dużej taniości prezentując przedpotopowy poziom. Przeważały lepiej wykonane efekty, ale chyba zgodzicie się, że nawet te pare scen zasiewa wątpliwości i wpływa na ogólny odbiór.

Na sam koniec zostawiłem kwestię córek Atlasa, z którymi walczyli bohaterowie. Przeciwnik nie jest tu mocną stroną, ponieważ reprezentuje generyczne podejście – motyw oklepany do tego stopnia, że po paru minutach można przewidzieć kierunek oraz rozwiązanie. Szkoda, ponieważ aktorsko nie mam tutaj żadnych przeciwwskazań, podobnie jeśli chodzi o klimaty i autorytet jaki otaczał każdą z córek.

„Shazam. Gniew Bogów” to przyjemny, generyczny film superhero, na którym świetnie się bawiliśmy. Film nie robi rewolucji w temacie, przeciwnik nie jest tu istotny, a początkowe przedstawienie historii i motywów mocno córek Atlasa wadziło mi. Jednak najważniejszy jest motyw rodzinny, który porywa, wyciska emocje i czuć, że podeszli do tego z serduchem.

Dziękuję Multikino za umożliwienie obejrzenia filmu przekazując darmowe bilety na seans. Multikino nie miało wpływu na materiał.