Hellblazer. Mike Carey. Tom 3
Trzeci tom „Hellblazer” Careya trafił do sprzedaży. Scenarzysta kontynuuje zwrot akcji znany z poprzedniego tomu, żeby kolejny raz posłać maga na demoniczne ziemie. Czy jest równie dobrze i niebezpiecznie jak wcześniej? Nawet lepiej.
Na 3 tom składają się dwie dłuższe historie i dwie krótsze (pomiędzy długimi). Nie będę streszczał każdej z nich, ponieważ zaspoilerowałoby to zbyt wiele. Skupmy się na pierwszej historii. Siostra Constantine’a zginęła. Jej dusza została przejęta przez siły piekielne. Constantine podróżuje do piekła, żeby sprowadzić duszę bliskiej mu osoby. Tradycyjnie sytuacja komplikuje się, a do gry wrócą demony związane z przeszłością Constantine’a. Sytuacja będzie jeszcze gorsza, kiedy zwroty sytuacji dotknął wybranych śmiertelników.
To co lubię w runie Careya to mieszanka najlepszych elementów historii pisanych przez Ennisa i Azzarello. Carey znajduje balans, pomiędzy demoniczną stroną magii, a obyczajowymi elementami, żeby stworzyć z tego pełnowartościową, emocjonującą historię. Zmagania z demonami są pozytywnie paskudne, a postawienie Constantine’a pod ścianą było świetnym rozwiązaniem, żeby pokazać jak będzie kombinował w sytuacji bez wyjścia (np. nawiązywanie sojuszu bez gwarancji wywiązania się z umowy). Mag jak nigdy musi stawać na głowie, żeby doprowadzić do oczekiwanego rezultatu. Jego balansowanie na granicy moralności jest rozwojowe w kontekście świata oraz relacji z bliskimi, jak i losów jego przyjaciół np. prywatne życie Chasa, które miało wpływ na drugą główną historię. Wręcz skuszę się ku stwierdzeniu, że oparcie pewnych motywów na przyjaciołach było pomocne, żeby stworzyć dojrzewający potencjał. Lubię, kiedy wątki wnoszą coś do historii i mają swoje następstwa. Wtedy czuję, że jest plan na wszystko, a świat żyje w ramach tego komiksu.
Ilustratorzy świetnie ze sobą współpracują. Ich style są do siebie zbliżone. Każdy z nich kładzie duży nacisk na zabawę cieniami, konturami i brutalnością, co daje klimatyczne prace. Przerażające są widoki z piekła rodem, wizualizacje pewnych demonów potrafią zepsuć smak kotleta do obiadu. Najbardziej zapamiętałem przedstawienie korytarza w piekle oraz zawartość basenu – mam nadzieję, że wspomnicie moje słowa, kiedy komiks trafi do Waszych rąk.
Bardzo podobał mi się 3 tom „Hellblazer” od Careya. Z tomu na tom lubię bardziej ten run i już teraz stawiam go za Ennisem. Carey czuje oba światy, potrafi je zbalansować i odpowiednio uchwycić charakter Constantine’a we wszystkim. Uważam, że jest to komiks obowiązkowy dla fanów ekscentrycznego maga.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za przekazanie komiksu do recenzji. Wydawca nie miał wpływu na moje wrażenia i recenzję.