Superman #19 (Opinia, streszczenie)
Nowa historia w „Superman” zaczyna się z przytupem!
Wrażenia z komiksu
W zeszłym tygodniu ukazał się 19. zeszyt „Superman” od Williamsona, do którego dołączył utalentowany Dan Mora. Panowie wystartowali z nową historią w ramach DC All-In – przystępnym zarówno dla nowych czytelników, jak i stałych fanów, pełnym fabularnych bomb!
Początek to cisza przed burzą – widzimy sielankową współpracę Superwoman (Lois Lane z supermocami) i Supermana. Urocze, oklepane scenki scenki (fajna scena przebrania w schowku!), kiedy zwykłe czynności superbohaterskie stają się okazją do ukazania ich więzi i wachlarza umiejętności, co zostało rozegrane w przemyślany sposób.
Klimat zmienia się z pojawieniem Doomsdaya – historia robi się mroczna, poważniejsza, a Doomsday jawi się w piekielnej odsłonie spowijany ogniem, co dodaje mu pazura. Adnotacje do lat 90. podkręcają emocje, sugerując, że czeka nas solidna konfrontacja. W momencie, gdy pojawia się Time Keeper, który ujawnia swoją tożsamość, następuje prawdziwy zwrot akcji! Serio, dawno nie byłem tak zaskoczony podczas czytania regularnych serii – dosłownie mnie zatkało
P.S. Rysunki Dana Mory? Klasa sama w sobie, ale to już standard, co się będę powtarzał
Streszczenie komiksu
W Metropolis dochodzi do eksplozji wywołanej przez Atomic Skulla. Lois Lane i Superman rzucają się na pomoc. Po wszystkim nagle atakuje ich Doomsday, owiany piekielnym ogniem. Czas zatrzymuje się! Pojawia się Time Keeper, który przybył, by ostrzec Supermana przed kluczowym momentem jego życia. Wtedy Time Keeper ujawnia swoje prawdziwe oblicze… to DOOMSDAY!