The Flash #1
Obiecujący początek runu Spurriera, czyli „The Flash #1” (streszczenie, wrażenia).
Streszczenie komiksu:
Max i Bart próbują przełamać barierę dźwięku, żeby dostać się do Speed Force. Częściowo osiągają swój cel. W Speed Force czai się specyficzna energia, która wpływa na speedsterów i wyrzuca się.
Central City jest atakowane przez oddział Grooda od kilku dni. Małpy posiadają zaawansowany technologicznie sprzęt, którym chwytają ludzi i wysyłają ich Bóg wie gdzie. Sytuacja zwróciła uwagę Mr. Terrifica, który jest zmartwiony, że ma to powiązanie ze Speed Force. Wally bagatelizuje problem i nie mówi przyjacielowi o sytuacji sprzed miesiąca (wydarzenia podczas randki Wally’ego i Lindy w „The Flash #800”). Chwilę później dochodzi do kolejnego ataku Grooda. Wally’emu nie udaje się powstrzymać małpy. W trakcie walki pojawia się inny speedster, dzieciak Chad, który zostaje złapany w bańkę przez małpę. Był to ostatni próg mocy do spełnienia, po którym pojawia się dziwne stworzenie.
W międzyczasie przyglądamy się rodzinnemu życiu Westów. Lindzie doskwiera brak czasu, żeby skupić się na karierze. Natomiast Iris celowo odwraca uwagę uczniów w klasie, żeby pomóc bratu, Jai’owi, który w szkolnej piwnicy kontaktuje się z małą formą życia.
Wrażenia z komiksu:
Pozytywnie odbieram każdy wątek wrzucony przez Spurriera do #1. Scenarzysta siega po wszystkie ważne elementy w życiu Wally’ego i traktuje je z należytym szacunkiem ukazując bohaterów w pozytywnym świetle. Obecność każdej postaci jest uargumentowana osobistymi problemami zadającymi interesujące pytania np. Czy Linda zadba o swoją karierę? Z kim kontaktuje się Jai? Jakie niebezpieczeństwa czyhają w Speed Force? Jaki będzie udział pozostałych speedsterów w nadchodzących wydarzeniach? Przede wszystkim cieszy mnie obecność rodzinnego wątku. Pamiętajmy, że rodzinna jest bardzo ważna w życiu Wally’ego, a Spurrier wykorzystuje ostatnie zmiany (narodziny trzeciego dziecka), żeby pokazać z jakimi zmianami równa się to w rodzinie czyt. brak czasu, bałagan itd.
Bardzo podoba mi się efekt współpracy Deodato Jr. (rysownik) i Mulvihill (kolory). Duet stawia na ciemniejszą kolorystykę, przesadzają z cieniem, co przekłada się na mroczniejsze rysunki. Uważam to za właściwe rozwiązanie, które pasuje do posępniejszego, ciut horrowego klimatu historii budowanego na tajemnicach, niepewności. Tylko nie odbierzcie mnie źle… historia, przynajmniej na tym etapie, nie jest dreszczowcem z masą potworów, który zapewni Wam nieprzespane noce. Bardziej chodzi tu o budowanie napięcia, poczucia zagrożenia.
Chciałbym, żeby Spurrier znalazł lepszy sposób na przedstawienie pracy Wally’ego. Rozwiązanie… było specyficzne u Adamsa i #1 podpowiada, że w podobnym sposób będzie to robił Spurrier. W takim wypadku będę wyczekiwał buntu kolegów z pracy, który będą mieli dosyć specyfikę obowiązków Wally’ego i zażądają jego wywalenia.
Jedyneczka optymistycznie nastraja na przyszłość. Liczę, że im dalej w las tym bardziej poważniej, posępniej, wątek rodzinny będzie mocno rozwinięty, a jeszcze mocniej Speed Force, w którym leży spory potencjał do zabaw. Cieszę się, że ostatnie lata sprzyjają Flashowi, a w ich centrum jest Wally – Adams zrobił świetną robotę, nie inaczej oczekują po Spurrierze.
Dziękuję ATOM Comics za przekazanie komiksu do recenzji. Sklep nie miał wpływu na artykuł i opinię.


