Superman Action Comics tom 5: Booster Gold

Najnowszy tom „Action Comics” opowiada o wspólnej przygodzie Supermana i Boostera Golda. Autorem scenariusza do tej historii jest Dan Jurgens, autor, który nie tylko jest twórcą postaci Boostera Golda, ale zjadł zęby na Supermanie. Jego pierwsze rysunki i scenariusze do „Adventures of Superman” mają już ponad 30 lat. Co mogło pójść nie tak, zwłaszcza, że poprzednie tomy „Action Comics” były całkiem dobrymi czytadłami?

Nie wiem jak to się stało, ale po ciekawym i zabawnym „Nowym świecie” wynudziłem się na historii o podróżach w czasie. Uwielbiam wszystkie rzeczy związane z tym motywem od „Doctor Who” po „Powrót do przeszłości” i jestem zdziwiony, że uważam potencjał tego komiksu za zmarnowany.  A sam zarys fabuły jest bardzo ciekawy. Superman po wydarzeniach z „Efektu Oza” postanawia na własne oczy sprawdzić bieg wydarzeń na wybuchającym Kryptonie. W tym celu Człowiek ze Stali używa bieżni Flasha do podróży w czasie. Zwraca to uwagę Boostera, który zajmuje się zapobieganiem anomaliom w linii czasowej. Rusza on za Supermanem, co rozpoczyna serię przygód w różnych punktach w czasoprzestrzeni. Równolegle obserwujemy jak Lois i Jon wykorzystują dziennikarskie kontakty, by wyciągnąć generała Sama Lane’a, jej ojca  z więzienia na drugim końcu świata. Brzmi nieźle?

Niestety, całość wypada nudno i nieangażująco. Pierwszy raz zdarzyło mi się to z dość nowym komiksem, ale po prostu musiałem przerywać lekturę co jakiś czas, bo nie byłem wstanie śledzić akcji z uwagą. Podróż Clarka, Michaela i Skeetsa ma wypadać emocjonująco, ma wzruszać, a nawet pouczać. Niestety nic z tego przez leniwe tempo fabuły. Nawet relacja bohaterów nie jest interesująca i ogranicza się do wzajemnego objaśniania sytuacji w jakiej znaleźli się podróżnicy. Wątek Lois także wypada blado. W ogóle nie potrafił skupić mojej uwagi. Co więcej, ta część jest pisana w tak ckliwy sposób, że chciałem jak najszybciej przejść do fragmentów o Supermanie i Boosterze. Nie mam pojęcia co poszło nie tak. Może moje oczekiwania były zbyt duże? Lubię postaci takie jak Booster Gold: niedorzeczne i humorystyczne, które mimo żenującej powierzchowności są ciekawe, i bardzo łatwe do utożsamienia się z nimi. Booster ma to wszystko: goni za sławą, jest nieporadny, ale jednocześnie ma złote serce i ukształtowały go złe relacje z ojcem-oszustem nękającym jego matkę. Jurgens napisał mu tylko jeden dobry żart i nie potrafi dać mi nic zakręconego i wzruszającego związanego z tą postacią, mimo wielu prób. Jako zaletę mogę potraktować dużo czasu poświęconego Boosterowi. Dzięki temu tom ten można potraktować jako wstęp do poznawania tego bohatera.

Poza „Boosterem Goldem” w tomie znajdują się jeszcze dwie jednozeszytowe historie. Pierwsza z nich opowiada o minerale z kosmosu, który przywołuje pozytywne wspomnienia. Superman postanawia użyć go na Cyborg-Supermanie, aby go zresocjalizować. W drugiej tajemniczy przeciwnik włamuje się do Fortecy Samotności i poznaje tożsamość Supermana. Obie te historie nie wyróżniają się niczym. Może tylko pomysł „wyleczenia” Hanka Henshawa za pomocą sztucznie wywołanych wizji może intrygować w kontekście trwającego obecnie „Heroes in Crisis”.

„Action Comics” to jedna z flagowych serii DC Comics. Z tego powodu nie powinno się po niej oczekiwać graficznych eksperymentów, ale dobrej i raczej „bezpiecznej” kreski. I rzeczywiście, Dan Jurgens rysuje modelowego Supermana, bez żadnych udziwnień. Jego styl mimo wszystko jest dość archaiczny, ale ratują go kolory, lepiej dobrane i ładniejsze niż na początku lat 90. XX wieku. Jedynym zarzutem wobec jego rysunków są pewne problemy z twarzami. Raz wychodzą mu one dobrze, a innym razem są na prawdę brzydkie. Być może to wina terminów i dwutygodniowego cyklu wydawniczego? Z drugiej strony jego okładki, które trafiły do galerii na końcu tomu są na prawdę dobre. Mają ładne kolory i dobry, dynamiczny układ postaci na ilustracjach.

Lepiej radzą sobie dwaj pozostali ilustratorzy: Brett Booth i Will Conrad, choć i co do nich mam zastrzeżenia. Booth imituje swoim stylem kreskę Jima Lee, łącznie z charakterystycznymi liniami na twarzach, strojach i przedmiotach. Zakrawa to na pewien absurd, bo nie sądzę, że kreska Lee (z całym szacunkiem do jego pracy) jest godna powielania. Wydaje mi się raczej, że wynika to z wysokiej pozycji tego artysty w DC. Po prostu przy wydawaniu wytycznych rysownikom Lee musi mówić „Róbcie to tak jak ja i będzie okej.”. Przypomina to sytuację, gdy rysownicy Marvela w latach 60. uczyli się od Jacka Kirby’ego. Kłopot w tym, że nadal można odróżnić ówczesne prace Kirby’ego i dajmy na to Johna Buscemy, bo podobny jest tylko dynamizm w przedstawianiu ruchu i zabawa kadrami, a nie sposób rysowania postaci od A do Z. Z kolei u Willa Conrada widać dużo więcej własnego charakteru, choć nie znalazłem w jego zeszytach nic, co zrobiłoby na mnie większe wrażenie. 

Nie potrafię ukryć swojego rozczarowania myśląc o „Boosterze Goldzie”. Po tym tomie spodziewałem się wartkiej akcji, humoru i absurdów wynikających z natury samego Boostera i motywu podróży w czasie. Zamiast tego piąty tom „Action Comics” oferuje nieciekawą fabułę plus dwa standardowe zeszyty z raczej średnio wykonaną warstwą graficzną. Pigułka wiedzy o Boosterze i całkiem niezłe okładki w galerii to chyba jednak za mało, żeby pochwalić efekt finalny. Szkoda, bo dotychczas seria Jurgensa w niczym nie ustępowała innym dobrym seriom Rebirth.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.

Recenzje pozostałych komiksów wydanych w ramach DC Odrodzenie.