Batman i Harley Quinn – Recenzja

Harley Quinn od ładnych paru lat zrywa z wizerunkiem przestępczej dziewuchy Jokera na rzecz antyheroicznej postaci zbliżonej do Deadpoola. Wydawnictwo nie ukrywa się z tym. Najlepszym tego dowodem są solowe komiksowe serie lub animowany serial. Nie byłem mega zachęcony do sięgnięcia po film łączący przygody Nietoperza z Quinn. Przekonałem się, a swoje wrażenia opisałem poniżej.

Pierwsze, co rzuca się w oczy po odpaleniu „Batman i Harley Quinn” to wyjątkowa oprawa wizualna. Prawidłowo skojarzy się Wam z animowaną produkcją „Batman: TAS”. Nie powinno to nikogo dziwić. Za film odpowiedzialni są Ci sami ludzi co za serial. Bardzo wiernie udało im się odwzorować klimat serialu dbając o najmniejsze szczególiki jak czerwone niebo nad Gotham czy charakterystyczne budowle. Podobnie jest z wizerunkami postaci. Ogromny plus za to.

Fabularnie nie jest wielce zwalając z nóg. Poison Ivy knuje z Floric Manem jak podbić świat zamieniając wszystkich w rośliny. Batman i Nightwing zwracają się z pomocą do Harley. Bardzo szybko ją odnajdują i bez zbędnych przeciągnięć trafiają na ślad przestępczej parki. Historia jest wręcz banalna. Nie można tego samego powiedzieć o finale, który z całą pewnością zaskoczy wszystkich. Niestety nie pozytywnie. Nie spodziewałem się tak absurdalnej rzeczy…

Do tego momentu wszystko wydawało się okej. Niestety tak nie jest. Przy filmie pracowała również osoba odpowiedzialna za absurdalny poziom animacji „Batman: Zabójczy Żart”. Efekt pracy odczuwalny jest wielokrotnie. Nie brakuje absurdalnie głupich scen czy zachowań bohaterów, które są destrukcyjne dla ich wizerunków. Napiętnowanie filmu treściami +18 było niepotrzebną głupotą, kompletnie nie rozumiem robienie z Batmana i Nightwinga osiłków, którzy byli zbędni przy Harley. Absurdalną wisienka na torcie jest finał historii. Pojawiły się aż 3 rzeczy w przeciągu 2 minut, za które twórców można besztać.

Nie jestem specem technicznym ale jakość obrazu jest satysfakcjonująca, a dystrybutor oferuje kilka wersji językowych pod kątem audio oraz napisów. Nam wystarczył polski lektor, który nadawał klimatu.

Mam problem z jednoznaczną oceną „Batman i Harley Quinn„. Producenci zapewnili nam animację, która od strony wizualnej jest miodem dla sympatyków „Batman: TAS” z fajnymi postaciami oraz prostą historią, przy której nie trzeba specjalnie myśleć. Niestety poziom absurdu w animacji jest niezwykle wysoki. Na tyle, że podczas seansu kilkukrotnie można popukać się na głowie.

Dziękujemy sklepowi Gandalf za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks i inne pozycje superbohaterskie znajdziecie w tej kategorii sklepu internetowego.