Wonder Woman: Challenge of Amazon – Recenzja

Rynek gier planszowych z roku na rok wzbogaca się o tytuły dedykowane postaciom DC. Na początku tego roku zadebiutowała pozycja skierowana pod lore Wonder Woman. Czy gra jest warta nie tylko uwagi ale i swojej ceny?

„Wonder Woman: Challenge of Amazon” od Ravensburger jest grą nastawioną na korporację pomiędzy graczami (gra od 2 do 5 graczy). Wspólnymi siłami musimy dokopać jednemu z trzech przeciwników i wygnać go z wyspy amazonek. W tym celu wcielamy się w wybraną przez nas Amazonkę. Wśród grywalnych postaci możemy wybrać m.in. Wonder Woman czy Artemis.

Rozgrywka składa się z szeregu rund, każda z nich podzielona na 5 faz. Tak o pierwsza faza służy do lokalizowania przeciwnika oraz jego sił, kolejne dwie umożliwiają graczom stworzenie strategii działania oraz przygotowania konkretnych ruchów, w 4 fazie działamy, a 5 jest podsumowaniem pozostałych sił wroga na mapie, za które obrywamy po dupie. Na poniższym zdjęciu możecie rzucić okiem jak wygląda harmonogram faz (każdy gracz otrzymuje dodatkowe karty przypominające o fazach rozgrywki) oraz co konkretnie robi Ares. Dodam, że każdy przeciwnik wprowadza inny przebieg rozgrywki np. Cheetah poza osłabianiem naszych sił poszukuje artefaktów (z marszu przegrywamy jeśli wszystkie odnajdzie), a Circe rozstawia artefakty magiczne, które musimy niszczyć jeśli chcemy odebrać jej punkty życia.

Jednym z nie lubianych przez graczy elementów jest losowość w grach planszowych. Nic dziwnego. W wielu grach spotkałem się z sytuacją, w której dysponowaliśmy potężnym wojownikiem, a rzut kośćmi przekreślał nasze szanse na wygraną. Losowość w „Wonder Woman: Challenge of Amazon” również występuje ale jest ona na tyle dobrze skonstruowana, że jest nie szkodliwa oraz nie drażniąca.

Element losowości występuje w dwóch momentach. W pierwszej fazie losowość wychodząca z talii przeciwnika jest odpowiedzialna za jego lokalizację oraz umiejscowienie sił wroga (lub innych działań). Rozwiązanie jak najbardziej słuszne ponieważ bez problemu możemy mierzyć się z przeciwnikiem po kilka razy bez odczucia, że robimy to samo. Kolejnym miejscem występowania losowości jest 2 i 3 faza, kiedy wyciągamy z głównej tali 5 kart i wybieramy 3 na obecną rundę. Mamy pełną dowolność wybrania kart oraz ułożenia ich według własnego uznania. Dodatkowo nie spotkałem się z sytuacją, aby wylosowane karty uniemożliwiały mi wykonanie jakiegoś ruchu. Brak kostek działa na korzyść. Z taką losowością mogę grać zawsze 🙂

Rozgrywka nie jest skomplikowana. Podobnie jak zasady. Całość dostępna jest wyłącznie w języku angielskim, co nie sprawia większych trudności nawet jeżeli potraficie go w podstawowej formie. Instrukcja jest bardzo przejrzyście przygotowana bez zbędnego pitolenia. Całość zasad zajmuje około 10 stron z dość ładną oprawą wizualną. Zapiski na kartach oraz karcie łotra również ograniczone są do przedstawienia najważniejszych informacji.

Wydanie gry zasługuje na uznanie. Oryginalne grafiki inspirowane komiksami, ładna kolorowa mapa oddająca ducha Themyscira, kolorowe karty na sztywnym kartonie, które nie połamią się od byle dmuchnięcia. Również figurki naszych postaci zostały starannie wykonane i utrzymane w klimatycznym kolorze. Kolejnym plusem jest samo opakowanie. Z zewnątrz twardy karton, w środku plastikowy insert z idealnie odmierzonymi schowkami pod poszczególne elementy. Bez najmniejszego problemu ulokowałem w nich pełna zawartość, dzięki czemu zawartość gry nie lata przy byle ruchu. Dla większości mogłoby się to wydawać podstawą ale niestety nie brakuje planszówek zawodzących pod tym kątem np. „Gwiezdne Wojny: Imperium Atakuje”, które bez zakupu insertu we własnym zakresie będzie istną sokowirówką dla elementów.

Minusy? Oczywiście są. Pierwszą doczepką jest ilość wrogów. Niestety jest ich tylko trzech (Ares, Cheetach oraz Circe). Dość skromna ilość jak na taką grę. Domyślam się, że jest to rozwiązanie typowo pod przyszłe rozszerzenia lecz nie pogardziłbym dodatkowymi 2 lub 3 łotrami. Niemniej na obronę dodam, że każdy łotr ma wariant oraz poziom trudności dostosowany pod ilość graczy. Nie będzie nudno. Kolejnym minusem jest brak figurek dla wspomnianych przeciwników. Tak jak gracz otrzymuje figurki ich postaci, tak przeciwnicy przedstawiani są za pomocą kartoników. Sytuację obrazuje zdjęcie pod tym akapitem. Dziwię się takiemu rozwiązaniu. Osobiście skłaniałbym się do ciut wyższej ceny w zamian za figurki łotrów, co wpłynęło by tylko na atrakcyjność gry.

„Wonder Woman: Challenge of Amazon” od Ravensburger jest bardzo dobrą grą nastawioną na kooperację pomiędzy graczami, przy której trzeba ruszyć głową i obmyślić różne plany działań, aby wygrać rozgrywkę. W grze na dwie osoby uporanie się z przeciwnikiem zajęło nam około 1 godziny, a szanse od początku były wyrównane. W pewnym momencie wszystko musieliśmy położyć na jedną rundę. W przeciwnym wypadku łotr dałbym nam ostro po dupie. Gra jest jak najbardziej warta swojej ceny, a wspomniane minusy nie działają mocno na jej niekorzyść. Są to bardziej pragnienia ku idealności zawartości. Tytuł jest jak najbardziej warty swojej ceny (około 230zł na Amazonie). Gra z pewnością spodoba się osobom poszukującym planszówek nastawionych wyłącznie na kooperację i wymagającą od graczy pogłówkowania. Osobiście jestem bardzo zadowolony z zakupu i nie raz chętnie spędzę przy niej wieczór. Proszę o wincyj takich gier z postaciami DC!

Zapraszam do poniższego materiału jeżeli chcecie przyjrzeć się zawartości gry oraz rozgrywce.