Titans #2
Taylor ratuje sytuację i jednocześnie szokuje czyli „Titans #2”.
Streszczenie komiksu:
Wally jest martwy. Tylko który? Na miejscu zbrodni pojawia się Wally z teraźniejszości. Szybkie analizy potwierdzają, że ciało martwego speedstera pochodzi z przyszłości. Nightwing i Wally zaczynają badać zwłoki. W tym czasie Tytani ruszają do Bornego, gdzie pożar objął znaczącą część lasów. Beast Boy próbuje ratować lokalną zwierzynę, natomiast Cyborg i Raven przenoszą wodę do gaszenia pożaru. Sytuacja została opanowana, niestety kosztem mnóstwa zwierząt. Analizy Cyborga wykazały, że pożar spowodował ktoś z gatunku Starfire.
Tytani odpoczywają w kryjówce po dniu przejść. Z telewizji dowiadują się o powstaniu Kościoła Wieczności, który zrodził się z dawnego Kościoła Krwi. Głowa kościoła obiecuje nowy, lepszy kierunek nastawiony na profity dla żyjących zamiast pośmiertne zbawienia. Kościół otrzymał mocny głos poparcia, ponieważ jednym z ujawnionych członków jest… Garth!
Wrażenia z komiksu:
Drugi zeszyt wywarł na mnie lepsze wrażenia od pierwszego. Dużo lepsze. Taylor ułożył intrygującą tajemnicę ze śmiercią Wally’ego. Z jednej strony odetchnąłem z ulgą, że mój ulubiony bohater żyje. Z drugiej strony obawiam się o jego losy będąc autentycznie ciekaw, kto kryje się za wszystkim. Akcja w lesie pozytywnie rzutowała na usytuowanie Tytanów oraz ich pracę zespołową – w końcu poczułem, że jest to drużyna do działania globalnego, nie kameralnego. Ponadto, świetnie dogadują się w polu, kreatywnie podchodzą do misji czego efektem jest słodkogorzki rezultat. Zaskoczył mnie wątek z Kościołem Wieczności. Nie spodziewałem się, że to z nimi zwiąże się Garth. Jest to dobre rozwiązanie otwierające Taylorowi możliwości na zabawę opinią publiczną i motywem przyjaźni.
Największy plus „Titans”? Dobrze wychodzi Taylorowi łączenie kilku wątków w jedną historię. Drugi zeszyt połączył aż 3 motywy, a scenarzysta płynnie, niczym ryba w wodzie, przechodzi z jednego w drugi. Nicola Scott pięknie obrazuje całość dostarczają nader realistyczne ujęcia i proporcje. Oby tak dalej, w dobrym kierunku zmierza seria.
P.S. +1 dla Taylora za dbanie o pierdoły w relacjach. Misję w Borneo prowadziła Donna Troy. Przekazanie jej dowództwa nie rodziło spięć, ale po akcji Donna i Starfire przegadały ze sobą sytuację – właściwie Donna zapytała się Starfire czy nie jest zła, że to jej Nightwing przekazał dowództwo. Jest to jeden z motywów kategorii „Nikt nie prosił, a każdy potrzebował”. Takie rozwiązania pozytywnie rzutują na relacje pokazując, że są to dojrzali przyjaciele, którzy martwią się o innych i nie chcą pozostawiać za sobą gówna, które mogłoby kiedyś nabrudzić. Oby tak ludzie robili w życiu…


