Ptaki Nocy. Na skrzydłach

Uważam, że najlepszy czas dla Ptaków Nocy przypada na okres pisany przez Chucka Dixona, pomysłodawcę ekipy. Dlaczego? Musimy skierować oczy na 58 tom kolekcji DC od Hachette, który jest kontynuacją 34 albumu. Jest to początek serii z końcówki lat 90.

Historia jest prosta. Pewnego razu Ptaki Nocy walczą z grupą najemników porywających ludzi, innym razem z organizacją Kobra. Pomysły rodem z kina akcji stawiające na przyziemne, nieskomplikowane przygody z ograniczoną ilością nadprzyrodzonych mocy i z mniejszymi zwrotami fabularnymi. Pretekst, żeby nasze bohaterki mogły zabłysnąć, pokazać na co je stać w widowiskowych starciach, a przede wszystkim podkreślić swoją rolę w świecie DC np. odkrycie porwań ważnych osobistości i próba ich ratunku. W komiksie przewija się mnóstwo pobocznych postaci, które zostają w pamięci mimo ograniczonych ról, a to za sprawą miłych, ciepłych chwil np. subtelne komplementy do Black Canary od pewnego chłopca, na które reagowała z serdecznością i wyrozumiałością. Poboczne postacie mają sensowne ulokowanie w historii, część z nich jest pretekstem do ujawnienia nowych informacji (bądź przypomnienia starych) związanych z bohaterkami np. odniesienie się do miłosnej relacji z przeszłości Barbary.

Najbardziej w komiksie podoba mi się relacja Black Canary i Oracle. Między kobietami utworzyła się chemia zbliżona do przyjaźni. Mogą polegać na sobie, otworzyć się, obdarzyć bezgranicznym zaufaniem nawet bez poznania się twarzą w twarz. Współpraca bohaterek układa się od początku i nie przyćmiewa ona osobistych umiejętności np. akcje w polu, kiedy słuchawki tracą zasięg. Uroku dodają żartobliwe przekomarzania się czy rozmowy o niczym charakterystyczne dla przyjacielskich rozmów np. rozmowy o zauroczeniach.

Najbardziej podobał mi się ostatni zeszyt skupiony na relacji Barbary z Graysonem. Urocza historia podkreślająca uczucie między dwojgiem ludzi, tym co ich dzieli. Dixon rozumie postacie, osobiste problemy i potrafi ukazać ulotne chwile szczęścia, które wspomina się po dziś dzień np. wspólne oglądanie występów cyrkowych sprawiające obojgu radość i smutek przez skojarzenia lub spędzenie czasu na trampolinach z poruszeniem w tle osobistych ograniczeń.

Podobają mi się rysunki. Artyści postawili na ukazanie realistycznych proporcji postaci, otoczenia. Ilustracje są bogato zagospodarowane i mają mnóstwo detali. Sceny akcji są dynamiczne, pełne efektów, co przekłada się na widowiskowość momentów. Pozytywnie oceniam projekty postaci i odpowiednie obieranie póz, dzięki czemu uwalniane było kobiece piękno w subtelny sposób zamiast przeseksualizowania tematu.

Zdecydowanie jest to pozycja obowiązkowa dla fanów Ptaków Nocy. Komiks oferuje coś więcej, niż mordobicie trykociarzy.