Liga Sprawiedliwości Tom 5: Dziedzictwo (Odrodzenie)

Seria „Liga Sprawiedliwości” Bryana Hitcha nie została dobrze przyjęta przez czytelników, którzy zarzucali serii głównie fabularną nijakość i skupienie się scenarzysty głównie na starciach, a zaniedbanie strony fabularnej. „Dziedzictwo” zamyka run Hitcha i z całą pewnością można powiedzieć, że jest ono najlepszą historią, która pojawiła się na łamach „Ligi” od początku Odrodzenia. Ale czy zakończenie jest w stanie odkupić grzechy całej serii?

Historia rozpoczyna się od Ligi Sprawiedliwości pomagającej w opanowywaniu sytuacji w Midway City. Mieszkańcy tego miast z jakiegoś powodu zaczęli atakować siebie nawzajem, a ponadto otrzymali nadludzką siłę, co spowodowało doszczętne zniszczenie części miasta.  Nagle przed bohaterami otwiera się portal przez który przechodzą… ich dzieci z przyszłości. Hunter, obdarzony supersiłą i zdolnością latania syn Wonder Woman wychowany przez Supermana i Lois. Dzieci Flasha i Latarni Jessici Cruz: bliźnięta Jason i Jenny władający światłem całego emocjonalnego spektrum i Nora która odziedziczyła po ojcu szybkość. Syn Cyborga, George zwany Cubem, który urodził się już z ulepszaniami Mother Boxa. Eldoris (dla przyjaciół Dory), władająca magią córka Aquamana i Mery, która zastąpiła ojca na tronie Atlantydy. Młodzieńcy pochodzą z przyszłości oddalonej o 20 lat, w której bohaterowie Ziemi polegli walcząc z nieznanym przeciwnikiem, a ich śmierć pociągnęła za sobą apokalipsę całej planety. Grupa młodzieńców została ukryta przez rodziców na górze Olimp przed jedną z bitew, jednak nigdy nikt po nich nie wrócił. Teraz gdy są już świadomi swoich możliwości, zdecydowali się cofnąć w czasie do wydarzeń sprzed apokalipsy i zmienić los swojej przyszłości. Liga decyduje się pomóc swoim dzieciom, jednak okazuje się, że mają one ukryty cel, o którym nie powiedzieli swoim rodzicom. W tym samym czasie Simon Baz, druga z Latarni w Lidze, zajmuje się pomaganiem A.R.G.U.S. w niwelowaniu zniszczeń Midway City i razem ze Steven Trevorem, ukochanym Wonder Woman, odkrywają że na terenie objętym kwarantanną i ekranowanym przez Simona znajduje się jakaś nieznana, złowroga siła, czekająca na opadnięcie barier. Na domiar złego zaraz za dziećmi z przyszłości pojawia się ktoś, komu zależy na tym, by nie udała się zmiana losu świata.

Bryan Hitch pisząc „Dziedzictwo” zdawał sobie sprawę z faktu, iż niebawem pożegna się z serią, ale nie przeszkodziło mu to we wprowadzeniu kilku nowych wątków zamiast zamykać istniejące. Co prawda „Dziedzictwo” w nieznaczny sposób nawiązuje do poprzednich tomów, jednak prawda jest taka, że głównymi aktorami tego przedstawienia są dzieci naszych herosów. Są oni najlepiej napisanymi postaciami które Hitch wprowadził w swoim runie i trochę szkoda, że nie zostały one użyte w kolejnych historiach w serii. Zdarzają się momenty gdzie „dzieciaki” przyćmiewają nawet swoich rodziców. Z ciekawością obserwujemy oschłość Huntera wobec Diany, Nora przytulająca się do Berry’ego i Jessici aż napełnia nas radością, a Eldoris która wymienia matce wszystkie swoje osiągnięcia i kwitująca wyliczankę mówiąc „ale możesz mi mówić Dory” wywołuje uśmiech na twarzy. W historii pojawia się też antagonista juniorów, którego historia (a raczej okoliczności doprowadzenia go do sytuacji w której się znalazł) jest chyba najciekawszym elementem tej historii.

Śmiało można powiedzieć, że „Dziedzictwo” jest szczytowym punktem „Ligi Sprawiedliwości” Bryana Hitcha. Chociaż z czasem przeradza się ono w epicką walkę dobra ze złem (co jest już chyba standardem w tym runie) to potężnym jego atutem są nowe twarze które przybyły z przyszłości (oraz kilka oblicz z apokaliptycznego świata, które już znamy), które mimo iż przeszły przez piekło nie są w stanie nie wzbudzić w czytelniku sympatii. Ze smutkiem muszę jednak powiedzieć, że „Dziedzictwo” jest raczej słabym zamknięciem tego rozdziału „Ligi…”. Chociaż Hitch próbuje powiązać powód podróży w czasie z wydarzeniami, które już działy się w serii, to wydaje się to być rozwiązanie bardzo na siłę i rozmywa się w całości opowiadanej historii. Sam komiks również nie kończy się definitywną konkluzją, albo zmianą statusu quo głównych bohaterów. Sprawia to, że po „Dziedzictwo” możemy sięgnąć nawet nie znając poprzednich tomów i nie czuć, że coś nas omija.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.

Recenzje pozostałych komiksów wydanych w ramach DC Odrodzenie.