Detective Comics Tom 7: Wieczni Batmani (Odrodzenie)

Często powtarza się, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Choć co do ogółu nie zgadzam się z tym twierdzeniem, w przypadku „Wiecznych Batmanów” i Rycerzy Gotham sprawdza się to niemal stuprocentowo. Od początku serii Jamesa Tyniona IV Batrodziną wstrząsały różne konflikty, członkowie odchodzili i powracali, często odmienieni. Zawsze jednak była rodzina do której dało się wrócić. Co się jednak stanie gdy duszone konflikty i spory nagle zdecydują się wyjść na światło dzienne że wzmożoną siłą? Co się stanie kiedy więzy krwi przestaną mieć znaczenie? Co się stanie jeśli rodzina przestanie istnieć?

Akcja „Wiecznych Batmanów” rozpoczyna się niedługo po poprzednim tomie serii, „Upadku Batmanów”. Batwoman po zastrzeleniu pewnej ważnej postaci została tymczasowo zawieszona w członkostwie w Rycerzach Gotham przez Batmana, do czasu aż zdecyduje jakie konsekwencje wyciągnąć wobec swojej kuzynki. Ta postanawia nie czekać i przyłączyć się do Kolonii – przewijającej się przez całą serię organizacji paramilitarnej prowadzonej przez swojego ojca, Jacoba – która zamierza zaprowadzić porządek na własnych zasadach. Część Rodziny (Azrael i Batwing) postanawiają pójść jej śladem, a Batman po rozmowie z Nightwingiem, Batgirl, Red Hoodem, Red Robinem i Robinem ma poważne wątpliwości co do dalszego funkcjonowania Rycerzy Gotham. Co gorsza, córka komisarza Gordona uświadamia mu co tak na prawdę kierowało Mrocznym Rycerzem gdy decydował się rozpocząć całe przedsięwzięcie. W tym trudnym okresie w którym Batrodzina przeżywa poważny kryzys powraca Ulysses Armstrong. Młody haker i inżynier który kiedyś pracował dla Kolonii ma obecnie obsesję na punkcie Red Robina. Okazuje się, że Ulysses zdobył informacje na temat niewesołej przyszłości która czeka Tima i oferuje młodemu bohaterowi szansę na jej zmianę. W całość historii wpisuje się też wątek Cassandry Cain, której dobre serce każe kwestionować swoje życiowe decyzje, a ani Bruce, ani zaprzyjaźniona z nim doktor Leslie Thompkins, ani nawet Alfred nie wiedzą jak pomóc dziewczynie.

Chociaż „Wieczni Batmani” są ostatnim tomem „Detective Comics” od Jamesa Tyniona IV i choć numeracja tomów jest kontynuowana dalej, a kolejne historie w pewnym stopniu nawiązują do tego co wydarzyło się u Tyniona, to spokojnie możemy uznać siódmy tom za zakończenie tej epoki w życiu Batmana. Co więcej, „Wieczni Batmani” zawierają kilka ciekawych klamr kompozycyjnych dla całej serii, a szczególnie w nawiązaniu do jej pierwszego tomu – „Powstania Batmanów”. Pomijając już tworzenie się drużyny i jej kryzys, w obu komiksach na pierwszy plan wysuwa się Kolonia Jacoba Kane’a i relacje Bruce’a z Kate. W pierwszym tomie poznaliśmy Ulyssesa Armstronga, który teraz odgrywa pierwsze skrzypce, zniknięcie Tima i jego późniejsze losy doprowadziło go bezpośrednio do stanu w którym znajduje się obecnie, a wszyscy członkowie Rycerzy Gotham, którzy przewinęli się w serii tutaj także odegrają swoje role. Muszę przyznać, że Tynionowi udało się zgrabnie podomykać większość wątków w satysfakcjonujący sposób. Jedynym większym zgrzytem który mi przeszkadzał jest fakt, iż Ulyssesowi tak na prawdę wychodzi wszystko aż do ostatniego rozdziału opowieści. Rozumiem, że tak zdolny haker nie miałby dużych problemów z kwestiami technicznymi. I co prawda w trakcie trwania akcji komiksu otrzymał pewne wsparcie (którego nie będę tutaj zdradzał), to bezbłędnie przewidział wszystkie działania nietoperzej drużyny. W konsekwencji pokonały go… miłość i czyste serce.

Seria „Detective Comics” pod przewodnictwem Jamesa Tyniona IV raczej nie była zbytnio przywiązana do stałego zespołu rysowniczego. Nie inaczej jest tutaj. Nad rysunkami do siedmiu zeszytów które składają się na historię pracowało aż ośmiu różnych artystów (lub dwunastu, jeżeli wliczymy też speców od nakładania kolorów), więc rozwodzenie się nad każdym z nich nie ma zbytniego sensu. Dość powiedzieć, że cała historia jest przedstawiona w bardzo atrakcyjny sposób. I choć do fotorealizmu jest im daleko, część rysunków swoją szczegółowością potrafi na prawdę zachwycić.

„Wieczni Batmani” to obowiązkowa lektura dla tych, którzy śledzili losy tej serii. Piękna szata graficzna, przypomnienie o wszystkich Rycerzach Gotham i wiele nawiązań do poprzednich historii tworzy z tego tomu idealne ukoronowanie prawie pięćdzieisięcioeszytowej sagi Jamesa Tyniona IV. Jeżeli jednak jest to wasz pierwszy kontakt z serią (chociaż dość nierozważne jest rozpoczynanie od siódmego tomu…) będziecie się czuli dość mocno skołowani.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.


Recenzje pozostałych komiksów wydanych w ramach DC Odrodzenie.