Klaun, hiena i więzienna cela – recenzja „Batman Biały Rycerz
przedstawia Harley Quinn”

DC Black Label to, moim zdaniem, jedna z lepszych rzeczy, która się przytrafiła DC w ciągu ostatnich
kilku lat. Wśród pozycji dostępnych pod „czarną metką” znajdziemy między innymi serię, której spin-off
dane jest mi zrecenzować – mowa oczywiście o „Batman Biały Rycerz”, które jednocześnie było
pierwszą publikacją w cyklu Black Label. W Polsce mamy przyjemność zapoznania się z serią dzięki
wydawnictwu Egmont, które w czerwcu wzbogaciło nasz rynek o kontynuację historii, tym razem
skupiającej się wokoło postaci Harley Quinn.


Przyznam szczerze – to jest pierwszy raz od BARDZO dawna, kiedy mam do czynienia z komiksem w
polskim wydaniu. Jestem fanem zeszytów, których nie dostajemy w języku polskim, a wielkie tomiszcza
w twardych oprawach często skutecznie mnie zniechęcały do lektury. Muszę jednak przyznać, że
Egmont rzucił moim przekonaniom rękawicę, bo komiks jest wydany naprawdę ładnie i bez wątpienia
będzie się odznaczać na półce (nie tylko za sprawą polskiego tłumaczenia). Polskie wydania polepszają
się z każdym rokiem i dorównują poziomem amerykańskim oryginałom, po prostu jestem marudą, która za bardzo lubi alternatywne okładki zeszytów.

„Batman Biały Rycerz” oraz kontynuacja „Batman. Klątwa Białego Rycerza” to komiksy, które dokonują
sekcji mitologii Batmana, a następnie z wyciętych elementów tworzą coś znajomego, ale jednak zupełnie innego, niż to co DC serwowało nam dotychczas. Rolę dra Frankensteina pełni tutaj Sean Murphy, którego osobiście uwielbiam, i któremu kiedyś poświęcę więcej czasu, skupiając się na jego całym dobytku w branży.


Linia miedzy dobrem i złem jest cienka, a bohaterowie komiksu balansują między jedną stroną, a drugą.
Nic nie jest tylko czarne, a Batman nie jest tylko praworządny i dobry.

W „Batman Biały Rycerz przedstawia Harley Quinn” śledzimy historię Harley po zakończeniu „Klątwy
Białego Rycerza”. Azrael został powstrzymany, Joker nie żyje, Bruce siedzi za kratami, a Harleen
próbuje odnaleźć się w roli matki. Przez ostatnie dwa lata w Gotham panowała cisza, jak się okazuje –
cisza przed burzą. W mieście dochodzi do serii brutalnych morderstw, gdzie ofiarami padają aktorzy z
czasów „złotej ery” kinematografii. Służby starają się wytropić mordercę i liczą na pomoc ze strony
Quinn, która, koniec końców, zgadza się pomóc wykorzystując swoje doświadczenia z przeszłości.
Towarzyszyć jej będą dwie hieny oraz kryminalny profiler – Dr. Hector Quimby, który nomen omen jest
wielkim fanem byłej Jokera. Dane nam będzie spotkać wiele postaci z poprzednich publikacji, a
atmosfera będzie się zagęszczać z każdą stroną komiksu. Po raz kolejny karty dobra i zła zostaną
przetasowane i zakręci się ruletka wydarzeń. Kto jest poszukiwanym zabójcą? Bez spoilerów.
Za komiks odpowiadają scenarzystka Katana Collins oraz rysownik Matteo Scalera, który byli obecni
przy tworzeniu pierwszych dwóch części „Białego Rycerza”. Rysunki są bez wątpienia powiewem
świeżości na rynku, zresztą tak samo jak w przypadku ilustracji Seana Murphy’ego. Pasują one do
komiksu i budują klimat podobny do tego z filmów detektywistycznych. Osobiście zdecydowanie wolę
taką stylistykę, niż komiksowy realizm w stylu np. Jima Lee. Nie jestem przyzwyczajona do polskich
tłumaczeń, ale przekład Jacka Żuławnika wydaje mi się w porządku. Dialogi czyta się płynnie i zdania nie
są zbudowane ze sztywnego kartonu. Ta recenzja przyprawia mnie o obawy na punkcie mojego
portfela… może czas dokarmić rodzimy rynek…


Dla kogo jest ten komiks? Po pierwsze – dla osób, które przeczytały poprzednie pozycje oraz dla osób,
które lubią historię łamiące przyjętą mitologię miasta Gotham. Po drugie – dla fanów Harley, ale tej, którą znamy z Batman: The Animated Series, oryginału, którego popkultura jeszcze całkiem nie przemieliła na słodką głupiutką blond wariatkę. Po trzecie – dla entuzjastów powieści kryminalnej lub seriali typu „Zabójcze Umysły”, bo mimo wszystko, jest to naprawdę całkiem dobra historia detektywistyczna. Podsumowując – poproszę więcej Murphyverse, dajcie mi więcej!

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Komiks możecie nabyć w internetowym sklepie Egmontu.

Korekta tekstu: Marek Kamiński