World’s Finest – Teen Titans #1
Ukłon w stronę klasyki czyli „World’s Finest – Teen Titans #1” (streszczenie, wrażenia):
Streszczenie komiksu:
Klasyczna ekipa Teen Titans (Wonder Girl, Bumblebee, Robin – Dick Grasyon, Kid Flash, Aqualad i Speedy) łączą siły przeciwko satanistycznemu zagrożeniu, następnie walczą z gigantycznym mężczyzną przemienionym w potwora. Nastoletnia drużyna działa na tyle sprawnie, że z obydwoma zagrożeniami radzą sobie bez większego problemu.
Choć ekipa świetnie sprawdza się w polu, nie można powiedzieć tego samego o relacjach między nimi. Roy streamuje każde wydarzenie, co krytykuje Robin, lider grupy, w trosce o prywatność poszkodowanych. Kłótnie zaostrzają się, kiedy Roy wypomina liderowi, że każdy członek grupy ujawnił swoją tożsamość z wyjątkiem Robina. Dlaczego Grayson nie zrobił tego? Powód leży w jego relacji z mentorem. Batman nie darzy zaufaniem kolegów Graysona, dlatego zaleca mu, żeby ograniczył swoje zaufanie i nie zdradzał swojej tożsamości. Zaufanie może okazać się konieczne w dobie zbliżającego się zagrożenia – tajemniczy mężczyzna rekrutuje zbirów do swojej ekipy, odrzucenie kandydatury równa się nagłej śmierci.
Wrażenia z komiksu:
Bardzo podobał mi się komiks otwierający nową serię od Marka Waida. Jest to piękny ukłon w kierunku srebrnej i brązowej ery komiksu. Czuć lekkość, zabawę sztampowymi zagrożeniami nastawionymi na prostą i efekciarską łupankę. Podobało mi się, że Waid wypełnił tło zachowaniami bohaterów (np. romansujący ze sobą Wonder Girl i Aqualad, co jest nie tyle urocze, ale i subtelne, zupełnie nie odwraca uwagi od historii) oraz unowocześnił historię współczesnymi trendami (Roy streamingujący akcję, głupawy zabieg, ale świetnie pasujący do nastoletnich trendów i charakteru postaci).
Podoba mi się, że Waid położył nacisk na zróżnicowane relacje między bohaterami. Tu romanse, tam przyjaźnie, kłótnie na dokładkę – wiarygodny obraz drużyny budowanej na postaciach różniących się charakterami. Komiks dopełniony jest ważną wstawką o relacjach młodocianych bohaterów z mentorami. Bardzo dobre rozwiązanie z dwóch powodów. Pierwszym jest dostosowanie komiksu pod zupełnie nowego czytelnika, któremu obca może być ekipa/bohaterowie – w ten sposób łączymy elementy i mamy pełny obraz. Drugim powodem jest tłumaczenie, dlaczego jedni bohaterowie zachowują się tak, inni inaczej – szczególnie istotne jest to przy Robinie i jego niekomfortowym położeniu.
Mark Waid pozytywnie nastawił mnie do serii. Nic tylko czytać i czekać na kolejne zeszyty!