DC w Brązowej Erze komiksu

Początek lat 70. XX wieku w branży komiksowej był serią prawdziwych rewolucji, szczególnie dla DC Comics. Sam rok 1970 obfitował w niezwykłe wydarzenia.

Komiksowy Midas, Julius Schwartz przejął redakcję nad tytułami z Supermanem po Morcie Weisingerze, który zajmował się Człowiekiem ze Stali od lat 40. Symbol DC stał się mniej potężny, ale jednocześnie tylko zielony Kryptonit mógł mu zaszkodzić. Posadę scenarzysty w „Supermanie” i „Action Comics” otrzymał uznany Dennis O’Neil, a rysownikiem został weteran serii, Curt Swan, którego zastąpił później Neal Adams. Świat Supermana stał się mroczniejszy, ale nadal było miejsce dla takich historii jak „Superman vs. Muhammad Ali” z 1978 roku.

Legendarny Jack Kirby odszedł z Marvela. Artysta uznał, że Stan Lee umniejsza jego rolę w tworzeniu komiksów i postanowił zmienić pracodawcę. Włodarze DC przyjęli go z otwartymi ramionami i już w 1970 roku pozwolono mu realizować jego autorskie projekty. Pięcioletnia współpraca zaowocowała powstaniem tzw. „Czwartego Świata”. Były to trzy serie: „New Gods”, „Mister Miracle” i „Forever People”, do których dołączył „Superman’s Pal Jimmy Olsen”. „Czwarty Świat” był niezwykłym połączeniem science-fiction, fantasy, mitologii i motywów biblijnych. Inicjatywa połączona z głównym uniwersum DC przedstawiła nowego złoczyńcę, Darkseid’a, oraz Oriona, Scotta Free i wielu innych wzbogacając znacznie pulę postaci wydawnictwa. Prędko do Nowych Bogów dołączył Kamandi żyjący w postapokaliptycznej przyszłości opanowanej przez humanoidalne zwierzęta, oraz OMAC i Demon Etrigan.

Jak się okazało nikt nie był zadowolony z tej współpracy. Kontrakt zmuszał Kirby’ego do pracy nad tytułami, których autor nie chciał tworzyć (tak „Kingowi” przypadło tworzenie przygód Jimmy’ego Olsena), a DC nie podobał się efekt prac Kirby’ego. Kierownictwo wydawnictwa zlecało poprawianie rysunków Jacka (uważano, że twarz Supermana w „Jimmy’m Olsenie” jest zbyt brzydka). Ostatecznie już w 1976 roku Kirby wrócił do Marvela.

W roku 1971 Kod komiksowy stał się mniej surowy. Doszło do tego po wydaniu numeru Spider-Mana z wątkiem o narkomanach. Brak reakcji cenzorów pozwolił na wymuszenie ustępstw. Od teraz komiksy mogły poruszać problematykę związaną z narkotykami, i opowiadać dużo straszniejsze i brutalniejsze historie. Zbiegło się to w czasie ze zmianą gustu czytelnika komiksów. Superbohaterowie nie wypadli z łask, ale romanse, westerny, oraz komiksy wojenne tak. Ich miejsce zajęły zyskujące coraz większe uznanie horrory i tytuły fantasy. W takich okolicznościach narodził się Swamp Thing, postać autorstwa Lena Weina i Bernie’ego Wrightsona. Jeden z popularniejszych bohaterów DC Comics zadebiutował w „House of Secrets” #92 z lipca 1971 roku. Mimo to, był to bardzo różnorodny okres. Oprócz horrorów, w 1973 roku na półki powrócił Kapitan Marvel w magazynie „SHAZAM!”. DC postanowiło przypomnieć bohatera, do którego miało prawa. W tym samym roku Wonder Woman zerwała z wizerunkiem tajnej agentki. Odzyskała swoje moce i do połowy lat 80. funkcjonowała w swoim klasycznym wydaniu.

Poluzowanie Kodu pozwoliło także na poważniejsze podejście do postaci superbohaterów. W „Green Lanternie” O’Neila i Adamsa zaprezentowano klasyczne już „Snowbirds Don’t Fly” o uzależnieniu Speedy’ego od narkotyków, ale także mocniej zaznaczono problem rasizmu w amerykańskim społeczeństwie. Nową rezerwową Latarnią został John Stewart, czarnoskóry architekt i działacz społeczny. Wraz z Halem miał on ochraniać polityka-rasistę przed zamachowcami. Historia nie tylko krytykuje rasizm jako taki, ale także wszelkie ekstremizmy. Stewart stał się tak popularny, że na pewnym etapie zastąpił Hala Jordana w roli głównego bohatera komiksu. Mimo ambitnego podejścia, seria na pewien czas została anulowana, aby zrobić miejsce w katalogu wydawniczym dla eksperymentów DC. Jordan i Queen dzielili zeszyty z Flashem, a na rynku zaczęły pojawiać się kolejne tytuły, często bardzo szybko tracące popularność. Miesięczniki o karatekach, przygody klasycznych bohaterów literatury znikały tak szybko, jak się pojawiały. Ostatecznie, w 1978 roku doszło do „implozji DC”. Około połowa publikacji wydawnictwa została anulowana z powodu niezadowalającej sprzedaży.

W tym samym roku premierę miał klasyczny już „Superman” w reżyserii Richarda Donnera. Nie zwiększył on znacznie sprzedaży komiksów, ale w pewien sposób wpłynął na cały przemysł komiksowy. Przed jego premierą część artystów pracujących w DC zaczęła pomagać w nagłośnieniu losów Joe’ego Shoostera i Jerry’ego Siegela. Żyli oni w nędzy po tym, jak wydawnictwo zwolniło ich w w latach 40. i zachowało prawa do publikacji komiksów z Supermanem. Kampania medialna przyniosła skutek. Nazwiska twórców postaci nie tylko pojawiły się w czołówce filmu, ale zaczęli oni otrzymywać pieniądze za wykorzystywanie postaci Supermana.

Lata 70. i 80. były świetnym czasem dla Batmana. Oprócz O’Neila i Adamsa przy przygodach Człowieka-Nietoperza pracowali także m. in.: Steve Englehart, Len Wein, Marshall Rogers, oraz Dick Giordano. Zaowocowało to powstaniem ponadczasowych opowieści, które posłużyły lata później jako materiał źródłowy do wielu odcinków „Batman: The Animated Series”. Wprowadzono wówczas postać Ra’s Al Ghula, uczyniono Jokera dużo mroczniejszą postacią, oraz skupiono się na detektywistycznym aspekcie postaci Mrocznego Rycerza. Znacznie wówczas oddalono Batmana od Robina. Młody podopieczny Bruce’a Wayne’a wyjechał na studia i zajął się własnymi sprawami. W 1980 roku ukazał się pierwszy numer „The New Teen Titans”. Seria ta stała się prędko jednym z ulubionych komiksów czytelników. Na jej łamach Dick Grayson stał się niezależnym bohaterem, Nightwingiem. Utorowało to drogę nowemu Robinowi, Jasonowi Toddowi.

Nastoletni Tytani postawili na różnorodność rasową i płciową. Tą samą drogę obrała Liga Sprawiedliwości. W tzw. „Detroit Era” (nazwa pochodzi od ówczesnej siedziby bohaterów, Detroit) do drużyny należeli jedynie dwaj klasyczni członkowie drużyny: Aquaman i Martian Manhunter. Pozostali byli nowymi postaciami reprezentującymi różne mniejszości etniczne: Vibe był Latynosem, Vixen Afroamerykanką, a Gipsy miała pochodzenie romskie.

Warto wspomnieć o tym, że mimo rywalizacji, Marvel i DC w Brązowej Erze kilkukrotnie współpracowało przy wydaniu komiksów. W 1976 ukazał się „Superman vs. The Amazing Spider-Man”, później we wspólnych zeszytach pojawili się Hulk i Batman, oraz X-Men i Teen Titans. Komiksy powstawały mniej więcej podobnie: połowa zespołu kreatywnego pochodziła z DC, a połowa z Marvela. Oczywiście pilnowano, żeby żaden bohater nie wypadł źle, albo gorzej niż jego partner, co wymuszało ustępstwa w scenariuszach i rodziło konflikty. Jeden z nich doprowadził do anulowania crossoveru JLA i Avengers.

Trudno powiedzieć co kończy Brązową Erę komiksu: „Kryzys na Nieskończonych Ziemiach”, czy wydanie „Powrotu Mrocznego Rycerza”, lub”Watchmen”. Osobiście uważam, że „Kryzys…” kończy pewną epokę, a komiksy Millera i Moore’a wyznaczają nowy kierunek dla przemysłu komiksowego. Dlatego na nich skupię się w kolejnym tekście, a zakończenie poświęcę właśnie „Kryzysowi na Nieskończonych Ziemiach”.

Na początku lat 80. okazało się, że DC przegrywa walkę o czytelnika z Marvelem. Powodem takiego stanu rzeczy miała być prostota świata Spider-Mana i mnogość alternatywnych światów namnożonych w multiwersum DC. Postanowiono temu zaradzić i napisać kompletną historię uniwersum DC z premierą zaplanowaną na 1983 rok. Za całość mieli być odpowiedzialni Marv Wolfman, Dick Giordano i George Perez, współtwórcy „New Teen Titans”. Po drodze zmieniono koncept komiksu, który stał się opowieścią o powstaniu jednego świata dla wszystkich bohaterów. Przez opóźnienia związane ze zmianą konceptu i trwającym dwa lata researchem (zatrudniono osobę, która przeczytała każdy komiks w archiwum DC i sporządziła dokładne notatki) „Kryzys na Nieskończonych Ziemiach” był gotowy w 1985 roku, w 50. rocznicę założenia wydawnictwa DC Comics. Maksiseria ukazywała się od kwietnia 1985 do marca 1986 roku i okazała się prawdziwym bestsellerem. Przyciągnęła ona nowych czytelników do komiksów DC i była jednym z pierwszych w historii komiksowych eventów. Komiksy nigdy już nie były takie same przez „Kryzys…”. Szczególnie, że konkurencyjne „Secret Wars” Marvela okazało się być przerostem formy nad treścią powstałym, by reklamować zabawki. Komiks DC był świetną historią ze wspaniałymi rysunkami, która broni się po latach. Były to idealne okoliczności dla DC, by wejść w nową erę swojej historii i historii komiksu w ogóle.