Batman: Mroczny Książe z Bajki

Przyznam się bez bicia, że nie posiadam zbyt dużej wiedzy na temat europejskiego komiksu, gdyż moją przygodę z tym medium zaczynałem już od wydawnictw amerykańskich. Mimo tego słyszałem o Enrico Marinim, a nawet obserwowałem go za pośrednictwem mediów społecznościowych na których publikuje swoje fenomenalne, ręcznie wykonane rysunki, które to są na prawdę piorunującej jakości. Nie wiedziałem jednak jak włoski rysownik sprawdza się jako scenarzysta, a „Mroczny Książę z Bajki” było idealną okazją by sprawdzić jak poradzi sobie z napisaniem historii o moim ulubionym superbohaterze, a przy okazji przekonać się czy takie crossovery komiksu europejskiego i amerykańskiego mają rację bytu. Jak zatem spisał się ten album? Z góry mówię – jest dobrze. Nawet bardzo.

O czym opowiada „Mroczny Książę z Bajki” i kim jest tytułowa postać? Zacznijmy od tego, że komiks opowiada dość prostą historię (możemy zapomnieć o trwających stulecia konspiracjach w Gotham) i to niewielkim wachlarzem bohaterów (Ligi Sprawiedliwości oraz Batrodziny tutaj nie uświadczymy). Choć na drugim planie przewijają się postacie takie jak Alfred, Catwoman, Harley Quinn, czy Gordon to Batman: Mroczy Książę z Bajki ma trójkę bohaterów: Batmana, Jokera oraz małą dziewczynę Alinę Shelley. Kim jest Alina? Tu zaczynają się schody dla naszego herosa. Alina to prawdopodobna córką Bruce’a Wayne’a, która jest owocem jednorazowej przygody z pewną barmanką, Mariah Shelley, 9 lat temu. Teraz Mariah wraca do życia Bruce’a i domaga się od niego alimentów na Alinę, która nawiasem mówiąc jest wielką fanką Batmana (jest jej „mrocznym księciem z bajki”), którego kukiełkę nawet własnoręcznie uszyła. Bruce widząc na ręku Mariah ślady od strzykawek zbywa kobietę, która poprzysięga zemstę. Mieszkańcy Gotham nastawiają się przeciwko „bogatemu bucowi”, który nie chce przyznać się do córki, a sytuację wykorzystuje Joker. Porywa Alinę, by w ten sposób zmanipulować Wayne’a dla pozyskania dla niego… cennego prezentu urodzinowego dla kończącej 25 lat Harley.

Jak już wspomniałem wcześniej historia nie jest specjalnie pokomplikowana, ale o jej sile stanowią interakcję Nietoperza i Klauna z rezolutną dziewczynką, która jak na osiem lat nie daje sobie w kaszę dmuchać, niejednokrotnie stanowiąc cierń w boku Jokera, Harley czy zajmującego się nią depresyjnego klauna Archiego. Marini pisząc swoje wersje znanych nam herosów nie zamykał się w ramy ich historii. Owszem, Alfred nadal rzuca inteligentne i kąśliwe przytyki do Bruce’a, kocia włamywaczka mimo zamiłowania do świecidełek ciągle ma serce na właściwym miejscu, a Joker potrafi być tak przerażający jaki i zabawny. Za to takie aspekty jak palący e-papierosy Gordon, czy Harley obrażona na Jokera za brak prezentu urodzinowego to zdecydowane nowości w mitologii Batmana.„Mroczny Książę z Bajki” opowiada bardziej baśniową opowieść wprost z Gotham, a jak wszyscy wiemy, baśnie rządzą się własnymi prawami i można w nich nieco nagiąć reguły. Opowieść ta nie kręci się wokół starożytnej konspiracji, gigantycznej skali zniszczeń i zaangażowania dziesiątek postaci, a porwania jednego, przestraszonego dziecka potrzebującego pomocy.

Strona wizualna komiksu to istne arcydzieło. Nie sposób odmówić Mariniemu stylizowania kadrów na bardziej pastelowe barwy i tworzenia tła w bardzo teatralnym, oszczędnym stylu to jeśli mówimy o szczegółowości postaci czy głównych rekwizytów artysta jest niesamowicie wręcz szczegółowy. Marini stworzył kilka własnych kreacji dla głównych bohaterów spośród których kilka stanowi prawdziwy powiew świeżości. Ale opowiadanie o rysunkach trochę mija się z celem, dlatego poniżej możecie zobaczyć jak komiks prezentuje się na udostępnionych przez wydawnictwo Egmont kadrach.

„Mroczny Książę z Bajki” to komiks, który z czystym sumieniem mogę polecić tak nietoperzowym wyjadaczom, jak i tym którzy dopiero zaczynają poznawać komiksy ze świata DC. Opowieść jest inna od reszty tak scenariuszowo jak i artystycznie. Widać, że Marini dobrze czuje się w Gotham i aż chciałoby się więcej historii jego autorstwa z Mrocznym Rycerzem w roli głównej. Chętnie też zobaczyłbym w tych historiach małą Alinę. A czy Bruce rzeczywiście jest jej ojcem? Może to ktoś inny powinien płacić alimenty? Tego będziecie musieli już dowiedzieć się sami.

Dziękujemy sklepowi Gandalf za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Komiks i inne pozycje superbohaterskie znajdziecie w tej kategorii sklepu internetowego.