Młodzi Tytani. Raven

Totalnie wkręciłem się w klimat graficznych powieści DC po przeczytaniu „Catwoman: W blasku księżyca„. Chcę więcej i za to jestem wdzięczny wydawnictwu Egmont, że zaspokoiło głód czytelników, na starcie wydając dwie pozycje z nowej linii DC. Catwoman oczarowała mnie, mimo delikatnego spadku w drugiej połowie komiksu. Oczekiwania wobec Raven mam wysokie. Tym bardziej, że przed czytaniem, sięgnąłem po kilka recenzji i wiem, czego się spodziewać.

Młodzi Tytani. Raven” zaczyna się od mocnego uderzenia. Przybrana matka głównej bohaterki ginie w wypadku samochodowym, w którym udział również brała Racheal. Dziewczyna nie wyszła bez ran. Uderzenie spowodowało ogromną amnezję. Dziewczyna nie pamięta nic ze swojej przeszłości. Wiedza przydałaby się jej, ponieważ zewsząd daje o sobie znać demoniczne dziedzictwo dziewczyny. Na pomoc może liczyć ze strony siostry przybranej matki, która przyjęła dziewczynę pod swój dach, będąc dla niej oparciem w trudnych momentach. Czysta karta w formie amnezji umożliwia Raven odkrycie siebie na nowo, jak i pokierowanie swoimi losami według własnego widzimisię. Czy aby na pewno?

Wow. Nie spodziewałem się tak mocnego początku. Kami Garcia od razu wrzuca Raven w kłopotliwą sytuację. Nie, gdyby Raven i tak nie miała lekko w życiu. Jednak Raven nie jest typem osoby, która usiądzie w kąt i będzie beczeć nad swoim nieszczęściem. Jest twardą i zmobilizowaną osobą jak na swój wiek, chcąc odkryć siebie na nowo. Zawiązuje nowe przyjaźnie, smakuje nastolatkowych pierdółek, żeby poznać swój gust, poznaje czym jest miłość. Nie zabrakło typowych szkolnych dogryzek od ludzi z bardziej ułożonych sfer. Całość manewruje na polach typowych problemów i wątków nastoletnich. Każdy z nas może utożsamić się z główną bohaterką, ponieważ są tu zwroty, których doświadczyć mógł każdy z nas w szkole. Bardzo dobrze, a nawet realistycznie, zobrazowany obraz szkolny. Oczywiście typowe dla amerykańskich szkół.

Szkolno-społeczne życie Raven to nie wszystko, choć uważam tą część za najciekawszą. Kami dużo uwagi poświęciła demonicznej stronie Raven. Przeszłość puka do jej drzwi, atakując w momentach słabości, których nie brakuje ze względu na traumatyczne przejścia Raven. Nastolatka uczy się kontrolować moce, odkrywa czym one są. Bardzo fajną rolę odgrywa w tym wszystkim voodoo, które klimatem jak najbardziej pasuje do powieści i tożsamości Raven. Historia małymi kroczkami dąży do spektakularnego punktu kulminacyjnego, po którym nie spodziewałem się części rozwiązań.

Podobają mi się rysunki Gabriela Picolo. Utrzymują lekki klimat, a szarawa stylistka pasuje do otoczenia Raven. Pojawiają się kolorystyczne elementy, nadające fajny kontrast kluczowym momentom oraz nakreślając nastrój głównej bohaterki. Charakterystyczne są pustawe tła kadrów spełniające się w dwóch rolach: Pierwszą z nich jest nieodrywanie uwagi czytelnika od konkretnej akcji. Drugą, według mnie, jest symboliczne podkreślenie tego, co się dzieje w duszy Raven. Puste kadry jako symbol amnezji? Możliwe, że nadinterpretacja, ale za to pasująca.

„Młodzi Tytani. Raven” jest dobrze napisaną powieścią graficzną DC 13+ poruszającą rodzinny tragizm, szkolne problemy oraz demoniczną naturę Raven. Pozycja jest fajna nie tylko ze względu na treść, ale też jako punkt startowy dla osób, chcących od czegoś poznawać historię głównej bohaterki. Jest to drugie podejście do nastoletniego życia Raven z naciskiem na szkołę. Dołączam do grona osób twierdzących, że jest to lepsza interpretacja od wcześniejszego podejścia innego scenarzysty (lub scenarzystki, nie pamiętam). Kupujcie, czytajcie, nie pożałujecie.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Komiks możecie nabyć w internetowym sklepie Egmontu.