Batman: Hush Część 2

Zakończenie pierwszej częściBatman: Hush było ekscytujące. Przyjaciel z dzieciństwa Wayne’a, Thomas Elliot, ginie. I to z ręki swego odwiecznego nemezis Batmana – Jokera. Jak się jednak okazuje Książę Przestępców tym razem jest niewinny, a Batman niemal łamie swą naczelną zasadę, której to nie hołduje inny bohater z konkurencji z czaszką na piersi.

Wydarzenia ulegają coraz większej komplikacji. Kolejni przeciwnicy stają mu na drodze. Clayface, Scarecrow, R’as Al Ghul czy Riddler nie pozwalają Wayne’ owi odetchnąć. Ale i sam Batman nie pozostaje bez wsparcia. Na pomoc przychodzą  Robin/ Tim Drake, Nightwing i Catwoman. Z którą relacja nabiera rumieńców. Rodzina Batmana jest więc jak zawsze na swoim miejscu, choć nie w pełni zgodna w kilku kwestiach. Pomoc przychodzi również od tego, po którym Mroczny Rycerz mógłby oczekiwać jedynie własne śmierci, jeśli tak zdecydowałby los.

W drugim tomie akcja więc nabiera tempa i gmatwa się na wiele sposobów. Powroty zza grobu to częsty motyw w komiksie, a tutaj Johns zaserwował czytelnikowi naprawdę silne przeżycia. Autor prowadzi fabułę śmiało, postaci występują tu stadnie, ale nie popada on w nadmierną, neonową wręcz widowiskowość i przesyt. Nie musi się bać ten, kto myśli, że nawałnica przebierańców go przytłoczy. Johns potrafi wykorzystać umiejętnie każdego z bohaterów, znaleźć mu miejsce w kadrach i to bez spychania go na bocznicę. Jedynie w przypadku Jokera odniosłem wrażenie, że zrównany został on z innymi antagonistami Batmana, którzy dotąd wyraźnie stali niżej w hierarchii.

„Batman: Hush” to historia, która bez cienia wstydu mierzyć się może z legendarnymi. tytułami Franka Millera i innymi perełkami. Nowy antagonista to ktoś równie niebezpieczny co Joker czy Riddler , o czym świadczy choćby doskonałe zmanipulowanie nie tylko przeciwników, ale też sojuszników Batmana. Sam heros w kilku momentach również wydaje się być kukiełką, ale najwybitniejszy detektyw świata DC wie jak odciąć sznurki i chwycić za łapsko, które niedawno jeszcze nim sterowało.

Jako dodatek dostajemy „Batman Detective Comics 33”, gdzie po raz pierwszy ( i zdecydowanie nie ostatni ) zostaje ukazana geneza Batmana. Ukazany na jednej stronie, co dla niektórych autorów powinno być wskazówką. Obecnie bowiem narodziny Mrocznego Rycerza, nawet jako retrospekcja, stanowią sporą część treści. I to w różnych mediach. Choć przyznam, że powtórka w „Roku Pierwszym” i „Roku Zerowym” były potrzebne. Dodatkowo Batman mierzy się ze Sterowcem Zagłady i człekiem, który nieco za bardzo wzoruje się na pewnym francuskim cesarzu z Korsyki. Historia ta jest doskonałym przykładem na to, że przeciwnikami Batmana nie zawsze byli rezydenci Arkham czy superludzie. Odnotowania godne jest to, że w czasach powstawania komiksu adwersarzom Batmana zdarzało się wyzionąć ducha… 🙂

Dziękujemy wydawnictwu Eaglemoss za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego  wydane w ramach Wielka Kolekcja Komiksów DC Comics.
Informacje o egzemplarzu znajdziecie na oficjalnej stronie wydawnictwa Eaglemoss. Zachęcamy do składania zamówień na prenumeraty. Dzięki temu możecie liczyć na tańsze ceny tomów oraz wyjątkowe dodatki tematyczne.