Batman tom 7: Ślub

Batman się żeni. Brzmi dość absurdalnie, prawda? Żaden inny heros nie stworzył wokół siebie tak nieprzeniknionego wizerunku wiecznego samotnika, jak właśnie Mroczny Rycerz. Nie był on co prawda aseksualna figurą, ale stały związek przypieczętowany przysięgą to coś zupełnie innego niż nawet najbardziej namiętne romanse. Wybranką nie jest jednak szara myszka a prawdziwa kocica- Selina Kyle. Pikanterii ich mariażowi dodaje fakt, że on jest samozwańczym stróżem prawa o silnym poczuciu sprawiedliwości, ona z kolei damą dość swobodnie traktującą kodeks i prawo własności. Czy scementowanie związku tak skrajnych osobowości jest w ogóle możliwe? Co na to półświatek Gotham?

„Prezent” to historia otwierająca ten album, w której Booster Gold pragnie podarować Nietoperzowi i Kotce coś wyjątkowego. W tym celu pogmerał on w przeszłości, doprowadzając jak łatwo się domyślić do katastrofy. W efekcie opowieść ta to walka z piętrzącymi się przeciwnościami. Booster Gold bez wątpienia jest tu prawdziwą gwiazdą tego widowiska, choć jego finał jest zaskakująco melancholijny.

Siódmy tom „Batmana” to nie tylko historie z serii Toma Kinga. Album poszerzony jest o miniserię „Batman: Preludes to Wedding” pióra Tima Seeley’a. I tu miejsce na mały zgrzyt. Seeley to scenarzysta zdolny. Jego „Nightwing” był seria wciągającą i dynamiczną. Sęk w tym, że jego styl kontrastuje na niekorzyść z narracją twórcy „Visiona”. Po wstępie z Booster Goldem następuje nie tyle, co spadek poziomu, a zmiana nastroju komiksu. Przygotowania do ślubu to nic innego jak starcia podopiecznych Gacka z jego przeciwnikami. Red Hood kontra Anarky czy Batgirl kontra Riddler to jedne z przykładów. Najciekawsza jest jednak konfrontacja Damiana Wayne’a ze swoją przyszłą macochą i jego obawy o swoje dziedzictwo. Wątek ten dałoby się rozpisać, ale w takiej formie również zdaje egzamin.

Dość ważną postacią w życiu Wayne’a jest Joker. Może i klaun jest drzazgą w jego oku, ale ta dziwna zażyłość sprawia, że panowie znają się dość dobrze. Nemezis Batmana miota się po całym Gotham, po drodze zostawiając kolejne ofiary, zły iż Nietoperz nie uhonorował go zaproszeniem na ślub. Rozmowa Jokera z przyszłymi małżonkami pokazuje kunszt Toma Kinga z najlepszej strony. To gra akcji i ciekawych linii dialogowych, zwłaszcza pomiędzy Klaunem i Kotką. Zastanawia mnie właściwie, czemu King tak marginalizuje Jokera. Za każdym razem, gdy ten pojawia się w jego runie, otrzymujemy świetną historię i robienie z Bane’a najważniejszego łotra jest dla mnie na typ etapie rozwoju wizji autora niezrozumiałe.

Mikel Janín to jedna z najlepszych rzeczy, jaka mogła przydarzyć się „Batmanowi”. Tak, jak Greg Capullo nadawał kolorytu runowi Snydera, tak Janín robi to dla scenariuszy Toma Kinga. Tym razem dostaje ogromne wsparcie. Frank Miller, Paul Pope, Lee Bermejo i inni oddają ukłon wieloletniej relacji Batmana i Catwoman i choćby dla tego nie można przegapić tego albumu. Mam lekki żal, iż w polskim wydaniu pominięto kilka okładek.

Run Toma Kinga jest dość niestandardowy jak na główną serię kanonicznego świata. Zwykle nawet największe tuzy danego uniwersum w jakiś sposób uginają się pod wydarzeniami z innych serii. „Batman” zdaje się poza nimi i idzie swoją ścieżką, momentami oscylując niebezpiecznie na granicy niezależnej wizji autorskiej. „Batman tom 7: Ślub” to jedno z najistotniejszych wydarzeń w historii Mrocznego Rycerza w ostatnich latach. Jak ostatecznie King poradzi sobie z Batmanem i Catwoman? Przyjdzie nam jeszcze poczekać, zaś na naszym rynku Gacek wkrótce zmierzy się z Mr. Freeze’m.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.

Recenzje pozostałych komiksów wydanych w ramach DC Odrodzenie.